Page 15 - Listopad2014

Basic HTML Version

Fatima leżała na swoim ulu-
bionym posłaniu j ak zawsze,
położywszy głowę na przednich
wyciągniętych łapach z zam-
kniętymi oczyma i dyszała płyt-
ko, była już bardzo spokojna.
Ukląkłem przy niej . Położyłem
j ej na głowie rękę. Otworzyła na
moment swoj e mądre, wierne,
brązowe oczy i popatrzyła na
mnie tak poważnie. Cofnąłem
rękę, a ona zamknęła z ulgą
oczy. Tym co są już na progu
wieczności pociech nie potrze-
ba, oni wiedzą gdzie idą i widzą
innymi oczami swą drogę, nie
wolno im przeszkadzać w prze-
kraczaniu progu. To było j ej
ostatnie spoj rzenie.
Zabrała mój obraz ze sobą, a j a
już na zawsze zachowam w ser-
cu j ej oczy.
Nazajutrz pochowałem Fatimę
w ogrodzie, wśród choinek, pod
brzózką. Klęcząc w galowym
myśliwskim mundurze ze starą
kurkówką w ręku, z Dunaj em i
Czokiem przy boku, położyłem
rękę na j ej chłodnej głowie po
raz ostatni, ucałowałem oczy i
łapy na pożegnanie, żegnając
wiernego przyj aciela i towarzy-
sza łowów w j ej siedemnastolet-
niej służbie myśliwskiej i obie-
całem,
że często będę ją
odwiedzał.
Teraz na j ej grobie rosną pa-
nieńskie lilie i fioletowe fiołki.
Często do niej zachodzę, tam
mogę zadumać się nad wiernoś-
cią i miłością ponad wszelkie
udręki, tam wierzę w prawdziwą
przyj aźń i oddanie bez reszty.
Myślę, że j est szczęśliwa i j est
j ej
dobrze pod troskliwymi
gałązkami brzozy po trudach ży-
wota. Dunaj z Czokiem również
często Fatimę odwiedzają
znacząc po swoj emu wizytę, a
ona wie, że zawsze mieszka w
naszych sercach, i że kiedyś
znowu będziemy razem. Niech
j ej domowe drzewka cicho szu-
mią do snu i kniej a niech się uś-
miecha
Słońsk – 2003
Mirosław Jerzy Więckowski
na zdjęciu autor wraz z synem Jackiem i Fatimą